Przez ponad 20 lat rozegraliśmy w lidze setki spotkań ligowych. Z każdym z nich wiążą się jakieś wspomnienia. Z jednymi ważniejsze, z drugimi mniej ważne. Przejawiają się w nich oczywiście właściwie wszystkie rodzaje uczuć. Pamiętamy głównie te w których uczucia te były pozytywne. Któż zapomniał bowiem decydujący o awansie mecz z Dębem Barcin (1995 r.), w którym to roznieśliśmy rywala 10:1? Spotkanie z Kamionką Kamień Krajeński (1999 r.), które zremisowaliśmy mimo iż przegrywaliśmy 5:9, co w efekcie powróciło nas do A klasy? Czy też wyjazdu do Rynarzewa (2001 r.) na ostatni mecz, również decydujący o awansie, na który to starszy Szczepan musiał potajemnie się wymykać? Albo pamiętne potyczki (nie tylko sportowe) z Szańcem Świecie nad Osą na początku XXI wieku? Czy też wygraną dwa miesiące po sezonie z Tytanem Bydgoszcz? Mecz ze Skrą Paterek, który doprowadził naszego rywala niemal do obłędu (2 x 2:0 i 10:5 !!!) lub też (niestety zakończony porażką) mega-heroiczny bój z Kamionką (oba mecze 2005 r.) kończący nasze kilkuletnie goszczenie w 4 lidze. Wszystkie te mecze przyniosły tyle emocji, że właśnie dla tych wspomnień okazuje się iż warto pałętać się przez tyle lat po tych wszystkich salach sportowych.
29 stycznia 2011 r. rozgrywaliśmy w Choceniu mecz, do którego przygotowywaliśmy się bardzo starannie. Był to bowiem mecz, który miał dołączyć do tych wszystkich wyżej wymienionych. Niestety nie dołączy i (może oprócz dwóch punktujących) nikt z nas nie będzie chciał o nim nigdy pamiętać.
Unia Choceń - MLKS Solec Kujawski 8:6
Punkty dla MLKS: Daniel Szczepański - 3, Tomasz Łojewski - 2 oraz debel Szczepański - Łojewski.